View Colofon
Original text "Cambiar de idea" written in ES by Aixa De la Cruz Regúlez,
Other translations
Mentor

Marta Eloy Cichocka

Proofread

Marta Pustuła

Published in edition #2 2019-2023

Zmiana zdania

Translated from ES to PL by Katarzyna Górska
Written in ES by Aixa De la Cruz Regúlez

Maixa radzi, żebym wymawiała wyraźnie wszystkie sylaby, nie siliła się na londyński akcent, nie zatrzymywała się za długo przy części teoretycznej, sprawdziła przed rozpoczęciem obrony sprzęt komputerowy, była korna, zapisała sobie pytania i sugestie komisji i zaprosiła ich na obiad w restauracji z zamkniętym menu. June uważa, że pomysł z restauracją jest do bani i sugeruje catering na wydziale, cytat Webera, połówkę valium do śniadania i podwózkę do Gasteiz. Przystaję na bibliografię i transport.

Ruszamy z Bilbao z moją mamą, kuzynką i chłopakiem, ściśnięci na tylnym siedzeniu, z migocącą lampką rezerwy paliwa w tle, zbiorową histerią i zagłuszającymi się nawzajem rozmowami. Nic dziwnego, że przegapiamy stację benzynową na A-8. Przez kilka pełnych napięcia kilometrów wisi nad nami widmo utknięcia na autostradzie, a ja odkrywam, że jest mi wszystko jedno. Wszystko mi jedno, czy dojedziemy, czy nie, czy obronię doktorat, czy go nie obronię. Moja obojętność po prostu rzuca się w oczy. Ja, zawsze wskakująca w obcasy, nawet do barów z klejącą się od brudu podłogą, jestem najgorzej ubraną osobą na sali, mam nieumyte włosy i resztki śpiochów w kącikach oczu.

To wszystko bez znaczenia, bo już minęło.

Moja obojętność jest wynikiem czasowego paradoksu: przemierzam swoje wspomnienie.

Zgrzyty w scenariuszu, słynne faultlines Alana Sinfielda – cytowanego w bibliografii ogólnej, na stronie 367 – pojawiają się tylko raz, kiedy głos zabiera profesor, jedyny mężczyzna w komisji i jej przewodniczący. Nie rozumie rozdziału, w którym analizuję wpływ skandalu z Abu Ghraib na kształtowanie obrazu brutalnych kobiet, chociaż to właśnie w tej części zawarty jest mój jedyny wkład własny. Tuż po 11 września amerykański konserwatyzm wykorzystał powstałe zamieszanie, żeby uderzyć w feminizm równości. Ameryka została zaatakowana, bo jej wrogowie postrzegali ją jako słabą, bo mężczyźni nie zachowywali się już jak mężczyźni. Seriale powstałe w tamtym okresie odzwierciedlają powrót tradycyjnego podziału ról – uratuj cheerleaderkę, uratuj świat – z bohaterami rodem z westernów, jak Jack Bauer, i bezbronnymi, głupiutkimi kobietkami. Jednak w miarę oddalania się od strefy zero, tendencja ta ulega odwróceniu. Rozpoczyna się okres naznaczony postaciami płci żeńskiej, kobietami z kataną, odznakami FBI i CIA, które łamią kody binarne, łącząc w sobie to, co najlepsze z obu światów. Mogą obcinać głowy i być matkami, mogą być androgeniczne i walczyć o dobre imię zniesławionej kobiecej intuicji, wszystko w tym samym czasie, bez wewnętrznych zgrzytów.

Odpowiadam przewodniczącemu komisji, że bohaterki pojawiają się w gatunkach akcji późno, ponieważ dyskurs esencjalistyczny od zawsze promował właściwą nam pasywność i słodycz. Do czasów agentki Ripley jedynymi brutalnymi kobietami, jakie zaistniały na ekranach, były potomkinie Medei, potwory z horrorów. I że istnieje obszar feminizmu, który opiera się na tych uprzedzeniach. To ten, który głosi feminizację wszelkich instytucji, jakby sam fakt włączenia kobiet do polityki czy wojska miał efekt cywilizujący, jakby wszystkie kobiety były świętymi, a ich świętość – zaraźliwa. To ten feminizm, który mnie drażni i dla którego silnym ciosem był wyciek nagrania tortur z Abu Ghraib. Społeczeństwa amerykańskiego nie zaszokowało to, że ich wojskowi kogoś torturowali, tylko to, że robiły to również żołnierki. Na zdjęciach, które przeszły do historii, Sabina Harman i Lyndee England z uśmiechem pozują obok stosu ciał nagich Irakijczyków.

– Jedynym plusem tego tragicznego zajścia, panie przewodniczący komisji, było to, że zaczęto kwestionować wrodzone cechy obu płci, torując drogę postaciom hybrydowym, które analizuję w ostatnim rozdziale.

Przewodniczący komisji nie chce się wdawać w dyskusję, ale nie omieszkuje wyrazić swojego zdania.

– Za każdym razem, gdy jakaś filozofka, o których pani wspomina, próbuje mi wmówić, że różnice płci nie istnieją, mam ochotę zorganizować zbiórkę pieniędzy, żeby wysłać ją na medycynę albo biologię, słowo daję.

Cisza poprzedzająca moją odpowiedź pachnie rozlewem krwi, możliwością krwawej zemsty. Pozwalam jednak, żeby pocisk przeleciał mi koło ucha i przyjmuję ten komentarz za dobrą monetę, jak grzeczna kandydatka na miss.

Komisja powraca po naradach, a ja w teraźniejszości, z której to kreślę poniższe zdania, czekam na wydanie wyroku w sprawie zbiorowego gwałtu, jaki miał miejsce na obchodach San Fermin. W teraźniejszości, w której piszę, jestem dużo bardziej zdenerwowana niż w tekście, gdzie rysuję kwiatki w moim przyszłym, ostatnim zeszycie studenckim, nieświadoma tego, że wszyscy czekają, aż ruszę się z miejsca. Maixa chrząka dla zwrócenia mojej uwagi. Ma wybałuszone oczy i gestykuluje jak DJ podczas typowego koncertu techno-house. W końcu do mnie dociera. To jak rozprawa sądowa: dopóki nie wstanę, nikt nie odczyta mojego wyroku. Przestrzegam więc protokołu i udaję, że jestem zaskoczona, że wszystko poszło zgodnie z planem, że komisja mi gratuluje i podpisuje sprawozdanie, i wita mnie w nowym klubie i z nowym tytułem, z którym tylko śmierć mnie rozłączy. Dr De La Cruz na całe życie.

I co teraz.

Maixa przesyła mi link do badania naukowego o częstotliwości występowania choroby psychicznej u doktorantów i badaczy. June pomaga mi załatwić papiery do podania o bezrobocie. Maixa radzi, żebym podzieliła rozprawę doktorską na cztery lub pięć artykułów i opublikowała je w czasopismach naukowych, podczas gdy June skłania się raczej ku formatowi monografii. Obie ostrzegają przed czekającym mnie kryzysem egzystencjalnym, na co odpowiadam, że mnie on nie spotka, ponieważ mam plan – plan zapasowy. Jeżeli klin wybija się klinem, to pustkę, jaką pozostawia po sobie praca doktorska, wypełnia się powieścią lub czymś przypominającym powieść, zbliżonym do gatunku wspomnień, choć raczej wolałabym wyznania, na kształt wyznań przestępców z osiemnastowiecznej Anglii. Kojarzycie je? Były to zredagowane przez Kościół broszury edukacyjno-prewencyjne, w których opisywano kariery przestępcze osób skazanych na śmierć. Niektórzy teoretycy utrzymują, że przyczyniły się one do rozpowszechnienia się powieści – czytelnicy byli ich tak złaknieni, że w końcu zabrakło więźniów do pokrycia całego zapotrzebowania, a wtedy w ich miejsce pojawili się zawodowi pisarze. Widzicie więc, że to właśnie wyznania dały początek naszej profesji. Mnie wina nigdy nie wydawała się czymś strasznym, ale to pewnie dlatego, że wychowałam się w laickim otoczeniu. Wina to surowiec, z którego produkuje się sprawiedliwość poetycką, kara za czyny przedawnione lub niepodlegające ściganiu. Pomysł jest więc następujący: opowiedzieć moją historię, tych trzydzieści lat drobnych wykroczeń, i pokazać, że wszystko, co wywołuje u mnie wstyd, ma związek z paradoksalną ułomnością, jaką jest mizoginia.

June nie słucha mnie już od dłuższego czasu. Maixa kwituje mój projekt parsknięciem. Chce poznać przykłady moich uchybień wobec kobiet, więc opowiadam jej o tym, jak obietnicą poczęstowania prochami zwabiłam pewną studentkę Erasmusa do barowej łazienki i jak ją zmusiłam do szybkiego numerku w zamian za działkę; o tym, jak porzuciłam Milenę w sytuacji potencjalnego zagrożenia, choć błagała, żebym nie zostawiała jej samej; o dziewczynie Manu i o tym, jak ją musiałam nękać, skoro w końcu przestała odpisywać na moje wiadomości… Przerywa mi, zanim zdążę dojść do końca listy.

– To nie to samo, jeśli zrobisz to ty, a jeśli zrobi to mężczyzna.

– Nie twierdzę, że to jest to samo. Twierdzę, że jest tak samo podłe.

– Nie zgodzę się z tobą.

Mamy początek października 2017, co oznacza, że już niedługo wybuchnie skandal z udziałem Harveya Weinsteina, a hashtag #MeToo zawładnie naszymi profilami społecznościowymi i osiami czasu. Tweet, który wywoła reakcję łańcuchową, zostanie opublikowany 15, a ja dowiem się o całym zamieszaniu 19, kiedy to zaczną się pojawiać pierwsze głosy krytyczne wśród feministek, ubolewających chociażby nad tym, że uwaga wszystkich skupia się zawsze na ofiarach i żądających, by to napastnicy, dla odmiany, zrobili pierwszy krok. Poprę tę inicjatywę i uczynię to z pozycji dobrego przykładu, przyznając, że ja również prześladowałam – nie przyjdzie mi nawet do głowy wcielić się w rolę oskarżycielki, nie przekroczę tej magicznej linii, która w liceum oddzielała mnie od ławek dziewczyn, nie pojmę również znaczenia przemocy seksualnej wobec kobiet, jej dyscyplinującej funkcji. Kiedyś opowiem wnuczkom, że brałam udział w #MeToo jako transwestyta. Czuję się swobodniej jako delikwentka niż jako ofiara, wyznając winy niż dając świadectwo, ponieważ od zawsze stawiałam na zwycięską stronę monety. Ojczyzna czy śmierć? Ojczyzna. Porządek czy chaos. Wiadomo.

– June, a ty co myślisz?

June zdecyduje się dołączyć do pospolitego ruszenia i opublikować na ścianie swojego Facebooka listę doznanych upokorzeń, o których nigdy nie pozwoliła sobie mówić na głos, ale które – po zebraniu i spisaniu – wydostaną się na powierzchnię niczym piekące bąble na skórze, niczym zbroja ochronna. Mężczyzna z przykładu, jakim Freud próbował zilustrować traumę, wychodzi cało ze zderzenia z pociągiem, idzie ocalały do domu i, kiedy jest już bezpieczny, zaczyna wykazywać pierwsze objawy kulenia. June jest o krok od dotarcia do domu, o krok od somatyzacji ciała pełnego blizn, wystawienia ich na widok publiczny z tą samą wyzywającą dumą, z jaką Zuriñe pokazała mi swoje. Ale jeszcze nie nadszedł ten moment – nadal jest tą przyjaciółką, która kocha cię niechętnie, gdyż nie znosi przeglądać się w lustrze.

– Jeśli masz napisać powieść o winie, lepiej, żebyś miała na sumieniu jakąś grubszą sprawę.

More by Katarzyna Górska

Notatki z życia Frances Donnell

Prolog W 1945 roku Frances Donnell – pisarka i uznana hodowczyni ptactwa – przyszła na świat w Stanach Zjednoczonych. W 1983 sfałszowała własną śmierć, udając, że umiera na toczeń – chorobę, z którą się borykała od młodości. Kilka miesięcy później okazało się, że to tylko plotka. Po pewnych kontrowersjach, do których jeszcze wrócimy, Frances na wiele dekad pozostała osobą anonimową. Już w wieku XXI, przygnieciona ciężarem choroby, która nie przestawała trawić jej ciała, przybyła do Hiszpanii. Zawsze powtarzała, że opuściła swój kraj, gdy zrobiła się za stara, żeby siadać do pisania. A przecie...
Translated from ES to PL by Katarzyna Górska
Written in ES by Adriana Murad Konings

Pochwała huraganu

Zawsze sprawiała mi przyjemność przemoc tego, co codzienne: na przykład szklanki tłuczonej w ciemności. Czasem się zastanawiam, czy to wspomnienie naprawdę jest moje. Przeżywam tę scenę na nowo z niepowstrzymaną wręcz radością: przedmiot upada i rozbija się, a potem słychać potworny hałas i chór głosów w środku nocy. Moja matka włącza światło, żeby oświetlić porozrzucane kawałki. Jej otwarta dłoń zawieszona w powietrzu, tuż nade mną. Odgłos wymierzanego policzka, który w niczym nie przypomina dźwięku uderzającego o podłogę szkła, i nagły przebłysk świadomości, że wszystko jest częścią tej same...
Translated from ES to PL by Katarzyna Górska
Written in ES by Alejandro Morellón Mariano

Zawsze mieszkałyśmy w tej wiosce

Zmieniłyśmy skórę. To właśnie mówię sobie przed lustrem z tafli wody oferowanym nam przez kamienny żłób. We wsi nie ma już krów, dlatego to karmidło jest nasze, jak niemal wszystko, co nas otacza. Nasze i nikogo więcej. Spuścizna tych, które bytują i się buntują. Moja córka, z resztkami błota i suchymi liśćmi we włosach, wczepia się w moje ciało jak zwierzątko. Wózka nie używamy już od dawna – na wyboistych drogach jest bezużyteczny – a moje mięśnie dostosowały się do niej, do jej wagi i kształtów, nabierając nowych form, atletycznych, niewyobrażalnych. Nie jestem już szczupłą kobietą. Jestem ...
Translated from ES to PL by Katarzyna Górska
Written in ES by Aixa De la Cruz Regúlez

Ptaki zwiastujące przyszłość

Wygląda na niemożliwe wręcz połączenie sowy, nietoperza, pingwina i szopa pracza; ma niebieską sierść, duże i czerwone oczy, żółty dziób, a zamiast rąk – dwa małe skrzydła ruszające się po uruchomieniu. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, mówi ona. Noa uważa zakup za trafiony, mimo że nieco przekroczył jej budżet. Potrzebowała dziesięciu kieszonkowych, żeby uzbierać pieniądze, ale teraz, widząc jego radość, cieszy się, że zrezygnowała z kina, wesołego miasteczka, a nawet piątkowych kręgli z przyjaciółkami. Daniel trzyma zabawkę, jakby była żywym stworzeniem, starając się wyczytać ...
Translated from ES to PL by Katarzyna Górska
Written in ES by Alejandro Morellón Mariano

Wszystkie zwierzęta polne

Tego ranka, jak zwykle, obudziła się głodna. Kwakanie kaczek przelatujących nad dachem odbiło się echem od ścian sypialni i dziewczynka uniosła się na łóżku. Ptaki przybyły do domu babci z daleka, może nawet z innego kontynentu, machając skrzydłami. Pewnego dnia po prostu przestała chodzić do szkoły i przywieziono ją tutaj, do babci, która mieszkała obok jeziora, kilka kilometrów od najbliższego miasteczka. Nikogo nie obchodziła. Jej rodzice pragnęli prywatności, albo pracowali, tam w mieście, nie wiadomo dokładnie. Nie miała za to wątpliwości co do burczenia w żołądku każdego ranka, ale równi...
Translated from ES to PL by Katarzyna Górska
Written in ES by Adriana Murad Konings
More in PL

wypychanie ciała

Pod naszą skórą mieszczą się całe światy. O ile można wierzyć ilustracjom. Czasem nie wiem tego na pewno. Chwytam się za obojczyk. Zaczyna wystawać, kiedy podniesie się ramiona. Często tak robię. Obojczyk jest kością solidną, ale cienką. Mogłabym go złamać. Może nie gołymi rękami, ale gdybym uderzyła w niego czymś ciężkim, na przykład tą masywną kamienną figurką, to na pewno. Nie potrzeba wiele, żeby się rozpaść. Wystarczy raz się zakrztusić i po wszystkim. Co się dzieje z okruszkami, które poleciały do nie tej dziurki? Nie widzę niczego, co znajduje się za migdałkami, dyndającymi głęboko w mo...
Translated from NL to PL by Olga Niziołek
Written in NL by Nikki Dekker

Portret

Dom miał dębowe drzwi i okazałą fasadę, nie było tabliczek z nazwiskami mieszkańców. Trochę trwało, zanim David zszedł na dół, więc stałam i rozglądałam się po ulicy, która była spokojna i biała, nie do porównania z dzielnicą przy kanale, gdzie mieszkałam z Sam. Balansowałam pomiędzy rozmarzeniem a rozgoryczeniem, jak często w konfrontacji z rzeczami, na które nie było mnie stać. Otworzył drzwi i uśmiechnął się do mnie. Koszulę miał rozpiętą. Weszłam za nim po schodach i znowu powitał mnie jego zapach, orzechów i terpentyny. W atelier panował nieład, podobnie jak poprzednim razem, ale coś jak...
Translated from NL to PL by Ewa Dynarowicz
Written in NL by Hannah Roels

Szczęśliwe zakończenie

Obudził mnie deszcz. Wdarł się w mój sen, w pierwszej chwili nie wiedziałam, skąd pochodzi. Niósł mnie bezkres Pacyfiku. To na pewno był Pacyfik, wyglądał identycznie jak w telewizji. Dryfowałam przez turkus i kryształ. Tak mówią w filmach dokumentalnych, „turkus i kryształ”. Z bioder zwisały mi perełki ozdabiające bikini. Mój pierwszy, dziecięcy kostium kąpielowy – pamiętam go ze zdjęć. Kiedy poprawiałam supeł, niebo opuściło zasłonę. Ciężkie krople spadały mi na czoło, były coraz gęstsze i większe, aż woda pokryła cały świat. Porwała mnie w objęcia i przylgnęła szczelnie, jak szczelna macica...
Translated from SR to PL by Aleksandra Wojtaszek
Written in SR by Jasna Dimitrijević

W zawieszeniu

Dzień zaczyna się wcześniej, niż zakładałam. Nastawiłam budzik na piątą pięćdziesiąt sześć z kilku powodów. Po pierwsze, chciałam mieć czas na półgodzinną medytację o świcie, żeby tabletka wspierająca funkcje tarczycy zdążyła się wchłonąć przed poranną kawą, potem miałam w planach trening spalająco-wzmacniający z ciężarem własnego ciała; w międzyczasie miałam pamiętać o bojlerze, który nagrzewa się przez około cztery godziny, co z kolei daje mi wystarczająco dużo czasu na wykonanie sekwencji jogi na rozluźnienie serca bez narażania mieszkania na zalanie: termostat nie działa, woda za mocno si...
Translated from RO to PL by Olga Bartosiewicz-Nikolaev
Written in RO by Cristina Vremes

Błądząca płeć. Trylogia

Przed bramą ciotki Nicolety zebrało się sporo ludzi, żeby towarzyszyć wujkowi Titiemu w jego ostatniej drodze. Temu samemu wujkowi Titiemu, który wprawdzie lubił zajrzeć do kieliszka, ale poza tym był człowiekiem uczciwym i wesołym. Wielkie nieszczęście spadło na jego żonę, a przecież byli jeszcze młodzi, niezbadane są wyroki boskie, przecież tak o niego dbała, dzień w dzień przykładała mu na czoło zimne kompresy, chodziła z nim po lekarzach, o proszę, nawet teraz widać, jak wspaniale się z nim obchodzi, wystarczy spojrzeć na trumnę z pięknego drewna, dam głowę, że to jawor, i kazała kobietom ...
Translated from RO to PL by Olga Bartosiewicz-Nikolaev
Written in RO by Cristina Vremes

Dziennik

21 sierpnia Nazywam się Erik Tlomm, a to jest mój pamiętnik. Pisanie polecił mi psychiatra, być może w celu szybszego powrotu do zdrowia. Ale dla kogo mam właściwie pisać? Dla niego? Dla żony Linii? Chyba nie ośmieliłby się pokazać jej moich zapisków. Na moje wątpliwości odpowiedział: „Niech pan pisze dla siebie”. Kupiłem więc skórzany kajet i znalazłem się tutaj, przy biurku, pisząc pamiętnik dla siebie, i nie mogę pozbyć się dziwnego uczucia, że ​​piszę też dla kogoś innego – ale dla kogo? 22 sierpnia Chciałbym wyjaśnić swój pierwszy wpis do pamiętnika (komu? sobie? jemu? tobie?): przeżył...
Translated from SL to PL by Joanna Borowy
Written in SL by Mirt Komel